piątek, 9 grudnia 2011

List do M.

Drogi Święty Mikołaju, też mam życzenie.
Spójrzmy jednak prawdzie w oczy, szczególną grzecznością to ja nie grzeszyłam.
Ale nie taka zła ze mnie dziewucha, więc daj proszę szansę.

Pamiętasz mnie półtora roku temu?
Ja też nie, ale pamiętam prasowanie koszul gdzieś we Wrocławiu.
Chłopaka, który prasował codziennie rano koszule i czułam wtedy, że tak bardzo jest mój...
Prasowanie koszul które łamało mi serce na miliony kawałków.
Drogi M. to nie był prosty czas. Ale nie należał do mnie – teraz tak czuję.
Myślę, że gdzieś, kiedyś ktoś to przeżył. Mnie tam nie było.
Ja tylko wyciągałam wnioski.

624 dni 1 godzinę 30 minut temu serce pierwszy raz mocno mną zatrząsnęło.
517 dni 7 godzin 38 minut daleko stąd już wiedziałam.
To 12 415 godzin z Tobą w jednym życiu, to 744 938 minut wspólnego czasu.


Dziękuję i proszę o jeszcze. To bardzo ważne.
- Twoja
K.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Retoryczne pytanie.

Myśli napędzane prędkością światła, zaduma sięgająca zenitu,
albo śmiech łamiący szyby, rozcieszona japa i rozgadane usta czy może...
poukłada każda kwestia, plan planowania każdego planu,
oczy zatrzymane w chwili ruszania, czas dokładny i poważny.

M. - Była jak powiew świeżości...
K. - W sensie jak Domestos, Ona była jak Domestos.
M - Tak, Ona była Domestosem, a On statecznym Kiblowym Tronem.

A Ty kim jesteś w związku, Domestos czy Kibel?

środa, 26 października 2011

Zasadowo czy kwasowo?

Prosta zasada, czyni wszystko bardzo jasnym.
Jasny układ, daje szczerość i spokój.
Spokój powoduje, że zapominam o 80 latach do przeżycia.

W zasadzie co za problem?
Kurwa... że też akurat ja mam problem!


Nie wierzę... chcę... pragnę... czy spróbuję?

środa, 19 października 2011

Czasami...

... dopada mnie okrutna wspominkowa faza.
Ponieważ od przeszło 2 miesięcy stopa moja w domu nie postała,
padło na rodzinny bełkot wspomnień.
Wiktoria opowie nam bajkę na 'dzień dobry',
Endzi nie zapomni dodać jaką to jestem chujową siostrą,
a Pani Mama zaśpiewa kołysankę na dobranoc.
Przez tę że kołysankę ubeczałam ryja!

Jak miałam tyle lat, że moim największym problemem było to,
iż rodzice nie chcą kupić mi pieska,
Mama wieczorami śpiewała nam piosenkę...

Wtedy to dopiero wierzyłam w szaloną, bajkową miłość!
Teraz Ona nie zadzwoni przez miesiąc i obie udajemy, że to przez przypadek.


Co prawda w nieco innym wykonaniu,
ale obecnie oryginał wieje mi trochę wiochą.
Zatem śpiewaj Mamo, ja powspominam!  Mały Książe

piątek, 7 października 2011

Wielkie poszukiwania.

Odkryłam coś niebywałego!
Na 4 piętrze, w moim mieszkaniu, w sypialni,
w szafie, w pudełku, w torebce, w kopercie,
na kartce - zdania, słowa, litery.  Fantastyczne!

Napisane wiele lat temu jak byłam gówniarą, i Ty byłaś gówniarą.
Moim największym życiowym problemem był fakt,
że moja Droga - zajebałaś focha!
I z tego co wywnioskowałam, takiego jak stąd na Alaskę!


Boli mnie brzuch ze śmiechu - to było wspaniałe!!!

niedziela, 25 września 2011

My son!

B - jak Buziak
I -  jak i
S - jak soczyste
O - jak oczu
U - jak ukochanie

Czyli Bisou, ze swoim francuskim imieniem,
hiszpańskim temperamentem, polskim zamiłowaniem do spania
i co najmniej włoskim do jedzenia.
Idealny urwis, wyborny śpioch, uroczy dzieciak, kochany synek.
Normalnie zakochałam się po raz drugi w moim życiu!





Mru mru mru malutki!

wtorek, 13 września 2011

Hmm... Zegar biologiczny?

Wszyscy oczekują małych biegających dzieci.
Słodkie umazane czekoladą buzie, niebieskie oczka i niewinna minka.
Ja zdecydowałam się na coś prostszego!

'Czuję się dzisiaj jakbym kupiła pampersy' - napadło mnie po powrocie z zakupów.
Na półkę trafił Junior Whiskas, a jutro wielkie zakupy.


Jestem w ciąży z kotem - termin porodu niedziela/poniedziałek.

sobota, 3 września 2011

Insanity - w suahili.

Jak zdefiniować obłęd? 
To powtarzanie tego samego z nadzieją na różne rezultaty.
Wszyscy bywamy obłąkani, ale nie wszyscy na raz. Dlatego sobie ufamy.
Co się jednak stanie kiedy coraz więcej osób popadnie w obłęd w tym samym czasie?
Obłęd wpisze się w system, będzie jak rak. I co dalej?


Czasem mam wrażenie, że wszystkim zdrowo odjebało,
a obłęd to i tak stosunkowo spokojny stan...


czwartek, 1 września 2011

'Ku pamięci'

Ostatni tydzień obfitował w iście książkowe dialogi, najmilsze memu sercu to:

M: Przemyślałem sprawę...
K: Tak?
M: Całe życie z Tobą to dla mnie za krótko.
Statystycznie zostało nam zaledwie jakieś 50 lat wspólnego życia- ja chcę więcej.
Potrzebowałbym jakiś co najmniej 3 żyć z Tobą, żeby się cokolwiek nasycić.
(Tu czytelnik powinien zrobić 'oooooooooooooooooooooooooooooooj')


.........................................................................................................

K: Nie opuścisz mnie aż do śmierci?
M: Nie opuszczę Cię nawet po śmierci!
K: A jak zjedzą mnie robaki...?
M: Tam gdzie trafimy nie ma robaków!
K: Taaaak... masz rację... w piekle jest za gorąco na robaki.


Dziękuję Ci M. za poetyckie życie!

wtorek, 30 sierpnia 2011

Nauka cierpliwości.

Afryko, kiedy się zobaczymy?
Tęsknię za Tobą, choć tak daleko jesteś, a dane nam nie było się poznać.
Afryko, czy na mnie zaczekasz?
Wielka akcja 'nie jedź jak głupia dziewucha na misje' rozpoczęta.
Skutki - coraz więcej wątpliwości.
Wielka szkoda, że w życiu nie można zachować walizy neutralności i z tym ruszyć w świat.
Dumna Afryko, pełna dysonansu i skrajności - przyjadę.

| Źródło zdjęcia |

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Hej, hej, heeeeeej

Hop sa sa! Przeprowadziłam się.
Takie ze mnie głupie babsko, że w nowym mieszkaniu,
siadam na podłodze i zaczynam wspominkować.
Tak, tak, to bardzo skomplikowany proces myślowy,
do którego niezbędne są smutne piosenki w tle,
artystycznie zadumana mina i brak jakichkolwiek logicznych wniosków.
Lubiłam swoje stare mieszkanie, było jaki wielki transparent w moim życiu
'jestem silna babka, poradziłam sobie'. Nie bez wyrzeczeń, ale cholera – było warto.

Dobra, jak już przedumałam kwestie piękna mojego mieszkania,
to nadszedł czas na życie. Kolejna niespodzianka! To był naprawdę świetny rok.
Zapomnijmy o emocjonalnych rollercoaster'ach które serwuje nam codzienność,
nie warto pamiętać. Kupa wspaniałych wspomnień, wylanych łez, bólu brzucha ze śmiechu,
samotnych nocy i tych zupełnie wspólnych. Tygrysy, lwy i dzika Afryka.
Takie było 365 dni w moim M2.

Dziś już powiem 'ochhh, jakie mam piękne M3!'





czwartek, 25 sierpnia 2011

Jest kwestia.

Weźmiesz ze mną ślub?
A po co?
Żeby być zrzędzącą żonką, marudzącą panią domu,
nieudaną matką, kochanką w wałkach na głowie?
No po co?
Dla zasady, z okazji wieku, z powodu bez powodu?

Podejrzewam, że jesteś tym szumnym zjawiskiem
o którym kobiety mówią 'miłość mojego życia',
co za tym idzie to Ciebie chciałabym oglądać starego
i nudnego w bujanym fotelu, ale ślub?

Przecież ja nawet w pytaniu o pierścionek
mam kosmiczną odpowiedź. Śluby są dla ludzi poukładanych.
Ja jestem zadziwiająco poukładana w swoim burdelu, ale to nie wystarcza.


No... a i tak wiem, że za 'karę' mnie kiedyś poślubisz!

wtorek, 16 sierpnia 2011

Fucking day

Chciałoby się wrzasnąć 'wymazać go z życiorysu',
wypieprzyć na zbity pysk i zapomnieć.
Byłoby przyjemniej - niewątpliwie.
Byłoby wygodniej - na pewno.
Byłoby łatwiej - ale nie jest.

I ten jeden dzień, pewne 24h w naszym życiu robi niezły rozpierdol...

W tym wszystkim ważny jest fakt, że można beczeć komuś w ramię.
Och... jak ja muszę pięknie wyglądać usmarkana!
Och... jak ja czasem cholernie wątpię.



środa, 10 sierpnia 2011

i'm crazy!

Oszalałam! Absolutnie uwielbiam to uczucie kiedy z natury mój pusty łeb,
jest jeszcze bardziej pusty bo nie ma w nim nic niepotrzebnego!
Pojechałam, zobaczyłam, zakochałam się. Mózg został w Polsce,
ja tymczasem zwiedzałam, zachwycałam się i chłonęłam piękno Francji.
Bo naprawdę jest piękna i chwyta za serce. Urzeka, wtapia Ci się w dusze
i nie myśl, że tak prosto się jej pozbędziesz! O nie!
Na dodatek podstępnie zadaje Ci pytanie 'czy nie zostać by tu na zawsze?'
A Ty, niekoniecznie umiesz podać argumenty na Nie.
Więc siadasz, wpatrujesz się w nienaturalnie niebieskie morze i myślisz 'a dlaczego by nie?'

Plan na dzisiaj - uczymy się francuskiego!

niedziela, 31 lipca 2011

Bonjour France!

Poparzenie słoneczne II stopnia,
Mojito ze świeżej mięty z widokiem na Monako,
samochody których nazw przeciętna kobieta w życiu nie spamięta,
krewetki, ostrygi, małże i ośmiornica (!).
Czerwona sukienka i buty zdzira style.
Wszyscy z ucieszoną japą, nie rozumiejąc angielskiego
i My z równie szczęśliwą udając pełne zrozumienie fracuskich słów.


Lazurowe Wybrzeże do zauroczenia.
Obawiam się, że jeszcze tu wrócę - na dłużej.


wtorek, 12 lipca 2011

Hipokaliemio do boju!

Mechanizmy kompensacyjne mi siadają.
Serce mi siada.
Mózg mi siada.
Dusza wariuje.
To ja - zakochana - z niedoborem potasu.


Oto dowód, że miłość jest jak choroba.
Ja uwielbiam swoją chorobę, dziękuję za 365 dni z NIĄ!

wtorek, 5 lipca 2011

Stojąc na głowie

Jak byłam dzieckiem to wszystkie problemy rozwiązywało się na dwa sposoby;
pierwszy bolał ciało, drugi bolał sumienie.
Zawsze możesz kogoś sprać, w sumie to nie takie trudne.
A jak Ci nie pójdzie to magiczne: 'Jesteś u Mamy!' - rozwiąże wszystko!

Niesamowite, że oba sposoby stosują 5 latki i 35 latki.
Świat mnie zadziwia.


Ludzie czy ja się starzeje...?

wtorek, 28 czerwca 2011

czwartek, 23 czerwca 2011

Raz dwa trzy

Zaczynamy!
Usiądź wygodnie, oczyść umysł i pomyśl zwierzę na literę 'K'

... 10 ...
... 9 ...
... 8 ...
... 7 ...
... 6 ...
... 5 ...
... 4 ...
... 3 ...
... 2 ...
... 1 ...

KAPIBARA! Ha! A Ty co pomyślałeś?
Wiem... nie komentuj ;)


Stanowczo czas na przerwę.

wtorek, 21 czerwca 2011

Wyliczankowo.

Entliczek pentliczek,
zielony stoliczek,
na kogo wypadnie,
na tego JEB!

W iście sesyjnych klimatach,
morderstwa, żądza krwi i dzikie jęki.


Mój status - S.T.U.D.E.N.T.

sobota, 18 czerwca 2011

Zabawa w...

ujarzmianie dzikich zwierząt.
On zna się na tym doskonale. Ja warczę, drapię i gryzę.
Jestem naprawdę 'ciężka', tak myślę. Gdybym sama wiedziała o co mi chodzi,
mogłabym szybko oszaleć - dobrze, że mózg ma na takie sprawy limity.

On wędruje, od karku, wzdłuż linii kręgosłupa.
Jak gdyby nigdy nic, jak gdyby nie było mnie, tej durnej,
tej niezrozumiałej, tej skrajnie nielogicznej.


On ujarzmia,
ja jestem ujarzmiona...

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Przewrotowo - Literówkowo.

'Jesteś już wojna?'
Wspaniała literówka! Jestem wojna... ale to z charakteru.
Jeśli zaś chodzi o stan, to jestem absolutnie zajęta!
Zajęta wojną, wolnością i miłością.
Ot, dziękuję za uwagę.

czwartek, 2 czerwca 2011

Dzika bestia?

Każdy ma swoje fobie.
Trzymane głęboko pod łóżkiem - dzikie bestie naszej wyobraźni.
Kosmate, z wielkimi zębiskami i ostrymi pazurami.
Karmimy je zwątpieniem, niepewnością, żalem, strachem.
Zmieniają się z wiekiem, a czasem dojrzewają razem z nami.

I ja mam swoją bestię.
Nie jest co prawda kosmata, brakuje jej też ostrych pazurów i wątpię by miała zęby
- ale przeraża, paraliżuje i zwala mnie z nóg.
Właśnie taka jest prosta myśl - zdanie które nie przechodzi przez gardło -
że mogłoby Cię zabraknąć. Że świat idzie dalej, a ja stoję w miejscu.
Bo bez Ciebie.
Wiem, uczucie to nadaje się na niezły melodramat, ale takie jest.
Nieodłączna każdego dnia - Bestia Pod Łóżkiem...


Jak wygląda Twoja bestia?

poniedziałek, 30 maja 2011

...

'Wszystko bowiem co czyni się niezgodnie z przekonaniem jest grzechem'.

Znowu nie chciało mi się czesać.
Niedbale wpięty we włosy ołówek, tworzy misterną konstrukcje rozpadającej się fryzury.
W sam raz dla mnie. W sam raz na dzisiaj. Idealnie na ten wieczór.

Pracuję w szpitalu, codziennie widzę, czuje, uśmiecham się, a czasem pękam z żalu.
To tylko życie - powie ktoś - to aż życie - odpowiem ja.
Nauczyłam się doceniać. To trudne, naprawdę, ale warto.

Ludzie wierzą, inni wątpią, często cierpią, czasem się radują, tak czy inaczej większość
łączy jedno - przekonania które ich do tego miejsca doprowadziły.
Nie jest łatwe zaakceptować życie z milionem fragmentów które chętnie byśmy poprawili.

Wszyscy walczą. Niczym rozwścieczone zwierzęta pragną, łakną,
potrzebują wolności decyzji. Walki o siebie, o bliskich. O życie, o śmierć,
o cokolwiek co do nas należy - tak jesteśmy skonstruowani.
Tak przychodzimy na świat i tak się z nim rozstajemy.
Jeśli Ty zwątpisz, moje miejsce by wierzyć za Ciebie.


Tylko co jeśli i ja zwątpię...?

niedziela, 29 maja 2011

I like You!

Uwielbiam smutne piosenki.
Jak dla mnie mogłyby istnieć tylko takie.
Smutne, smutniejsze, trochę smutne, bardzo trochę smutne - jakie chcesz.
Są wspaniałe i nie koniecznie są katalizatorem złego humoru.
Ja po prostu szczerze je ubóstwiam! Zawsze wyrażają taką emocjonalną  bombę,
albo odkopują miliony wspomnień. Naprawdę, są moją wielką miłością!
I nie, nie jestem smutną kobietą - ja po prostu je lubię.

Kiedy zadał mi kilka miesięcy temu pytanie  - Opowiedz mi coś o sobie -
powinnam była powiedzieć:
Nie umiem gotować zup, jak jestem wściekła to biegam nad Wisłą,
nie specjalnie widzę siebie mówiącą do kogoś 'Panie Mężu',
w planach mam 'ocierać szarańcze z twarzy niewinnych Murzyniątek'
paznokcie maluje na ciemne kolory, a włosów nie chce mi się czesać,
aha... i kocham smutne piosenki!

Ale wtedy zapomniałam mu o tych piosenkach wspomnieć,
dobrze, że szybko sam to zauważył.


Jak dobrze, że przed Nami mnóstwo czasu na smutne piosenki!

piątek, 27 maja 2011

Nie, nie, nie.

To nie jest tak, że mamy obowiązek współczuć, czy nawet żałować.
Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.
Gorąco wierzę w naukę na błędach, drugą szansę i intuicję,
nie mogę jednak przymykać oczu na zupełny brak logiki i jawną niesprawiedliwość.
I niestety... mam tę wadę - umiem wybaczyć, ale nie umiem zapomnieć.
To może jednak nie umiem wybaczać?
Jeśli ktoś chce ogłaszać, że 'upadł' - proszę bardzo - tylko beze mnie.

Wybieram inną drogę, nie wracam na już raz przebyte,
nie umiem obudzić tych samych uczuć. Może nie chcę, może nie umiem?
Prawda pewnie gdzieś po środku zaległa brudną pajęczyną. Wszystko jedno.
Nie zmienię się. Powiedziałabym, że jestem na to za stara,
ale to byłoby już jawne bluźnierstwo. ;)


Przewrotowe decyzje to moja specjalność. Ostatnio nawet posłyszałam, jakoby
pierwiastki mojej osoby nazywały się 'anarchią'. Zapewne coś w tym jest...

czwartek, 26 maja 2011

Nie lubię,

a nawet nie cierpię niezdecydowania.
Miliony narzekających na cały świat i cały świat narzekający na miliony.
Nie podejmujących żadnych decyzji, tworów współczesnego... no właśnie czego?
Ja, nie poczuwam się do bycia stworzoną przez Twór Niezdecydowania którego fragment
wszczepili połowie ludzkości. W moim świecie są dwa wyjścia:
'albo się czegoś podejmujesz', 'albo się nie podejmujesz' - ze wszelkimi
konsekwencjami bądź przyjemnościami.
Krótka filozofia życia ułatwiająca funkcjonowanie, naprawdę polecam!

Tak wiem, to takie nieżyciowe. Jak to nie pochylać się nad każdą decyzją
i nie rozdrabniać jej na części pierwsze? Coś takiego!
A jednak naprawdę tak można.
Można oczywiście czasem przygryźć wargę w gorzkim żalu pewnych decyzji
- nie mówię, że nie. Można też przygryzać tę samą wargę w ataku śmiechu.


Decyzja należy do Ciebie,
ja już zdecydowałam - nie lubię niezdecydowania.

wtorek, 24 maja 2011

Robię to.

Śmiem wątpić.
Nie, nie wierzę w statystykę, więc porzućmy częstotliwość wątpienia -
nie to jest tak ważne. Kiedy wątpię to naprawdę szalenie mocno.
W ludzi decyzje, uczucia, sens i jego permanentny brak.
Wątpienie w takiej chwili jest wszechmocne i wszechogarniające.
Stado nieprzerwanych wątpliwości, które niczym nieskrępowane
urządzają sobie w mojej głowie wyborną kolację.
- Nie dziękuję - odpowiedziałabym z chęcią. One jednak nie słuchają...


To takie ciche sprawdzanie wytrzymałości,
każda ze stron może się wycofać - jednak one tego nie robią,
a ja nie popuszczam. W porządku - myślę, po prostu śmiem wątpić.

poniedziałek, 23 maja 2011

Koniec Świata.

Pragnę coś napisać, no... nie ma miarę Nobla, wystarczy na miarę zupełnego
oczyszczenia głowy. TO musi mieć nazwę, wszak jak tworzyć coś bez imienia?
Wybieram język. Zapytasz czemu nie polski. Mam i na to odpowiedź!
To kwestia dysonansu, zapewne powstaje on tylko w mojej głowie, 
nie mniej jednak tkwi tam bardzo mocno. Potrzebuje języka który wyrazi słowem – stan. 
Wbrew temu co myślisz to nie takie proste. Wybieram ten który tryska wyrażeniem stanu.

Na małej kartce wypisuję słowa – bez tłumaczenia, wybrałam kilkanaście z całego słownika.
Podaję Mu do ręki – Wybierz słowo które Ci się ze mną kojarzy – proszę Go.
Nie zastanawiał się nawet chwilę – Hatari.

Na pozostałe nawet nie spojrzał, jego szczerze niebieskie oczy nawet nie zwróciły na nie uwagi. Gdyby podzielić owe słowa na dwie części? To mogę zrobić.
Według prostego schematu nazywam je 'dobre' i 'złe'.
Uśmiecham się szczerze i nagle okazuje się,
że wszystkie słowa wpisuję do dobrej kolumny,
tymczasem hatari zostaje samotnie w złej części.
Wiesz co oznacza? Niebezpieczeństwo.


Jestem kobietą, kocham, pragnę, nienawidzę. Żyję.
Słyszę budzik – pora wracać do Świata.