poniedziałek, 28 maja 2012

Głupi ryj.

L: Przeglądałem zdjęcia z naszej ostatniej wspinaczki.
Ja: I jak wrażenia?
L: No takie, że jak kiedyś rozbijesz ten 'głupi ryj' to się skończy.
Ja: Doprawdy interesująca wizja ;P

O dziwo ryja i tym razem nie rozbiłam, może następnym się uda.
Kolejna skała za mną, na pamiątkę poobijane kolana i zakwasy na cały tydzień.
Wracając zaliczyliśmy Zamek w ruinie, gdzie przyszła elita wspinaczy polskich musiała wleźć na samą górę, by na szczycie stwierdzić 'jak się stąd kur*** schodzi'? Tyle turystyki.


Na uczelni króluje Neurologia. Jak dla mnie Neuro-Sreuro. Dziś nie mam na nią chęci.



sobota, 26 maja 2012

Krakowski Rynek welcome.

Studia, tak naprawdę nie mające zbyt wiele wspólnego ze studiowaniem, skutecznie uniemożliwiły mi zobaczyć w jakim wspaniałym mieście mieszkam.
Absolutnym zdziwieniem dla całej ludzkości był fakt (że po całym tygodniu pracy w szpitalu plus zajęć które nie rzadko odbywały się po nich, w godzinach popołudniowych) w piątek wieczorem kiedy każdy szanujący się student odbywał pielgrzymkę po nocnych klubach, my grzecznie wracaliśmy do domu marząc o łóżku.

Wczorajszy dzień, w zamyśle, niewiele miał się różnić. Jednak poróżnił i zamienił nas w gimnazjalne dziewuchy krzyczące jak to świetnie się bawią na koncercie. Muzyka która nas przyciągnęła na Rynek, okazała się występem świetnej krakowskiej kapeli, która pożarła nam skutecznie cały wieczór doprowadzając do bólu gardła.
Zostawiam chłopaków, którzy (nie)stety milion razy lepiej grają na żywo, co ostatecznie działa mobilizująco na tyle, że szukałam już przyszłego koncertu ;)

Pozytyw - Labirynt

Świetny piątek, na zakończenie świetnego tygodnia
- rozwaliłam Chirurgię, na 4 - jednak to miłość.


piątek, 25 maja 2012

Zakochałam się.

Urządzili nam zajęcia z Anestezjologii w jednym z lepszych szpitali w mieście. Złowieszcze legendy mówią, że 'tylko najlepsi są godni tam pracować'. Żwawym krokiem stawiamy się na oddziale, tam od razu wydelegowali nas na blok operacyjny. Mnie powtarzać dwa razy nie trzeba! Trafiam na 'salę pod palmami' (od nazwy konwencji obrazów która w każdej sali jest inna). Czyżby palmy miały przynieść mi szczęście w życiu?
Atmosfera na sali co najmniej ciężka, powietrze można kroić nożem - szkoda - myślę, nic się nie dowiem, bo humory grobowe.

Operacja krytycznego zwężenia zastawki aortalnej, powstałej na skutek wady wrodzonej, którą była dwupłatkowa zastawka aorty. Brzmi skomplikowanie, ale to najpiękniejsze zdanie jakie w życiu słyszałam!

Raz kozie śmierć - Panie Doktorze, nasunęło mi się pytanie, czy można?
Mina pana Doktora bezcenna, czyżby studenci nie pozwalali sobie na zadawanie pytań podczas operacji? Nie, chyba nie.
- (Z oczami zdziwionymi jakby zobaczył kosmitów) Słucham pytania.
- Jaką żywotność ma zastawka która pan Doktor wszczepił? Czy trzeba będzie przeprowadzić podobną operację u pacjentki w przyszłości, w celu wymiany jej?
- ( Oczy mu pojaśniały, więc chyba nie będzie morderstwa na studencie) Proszę pani, to jest świetne pytanie, w końcu na moją salę trafia ktoś kto potrafi sensownie mówić!
Ja pani wszystko opowiem...

I opowiedział, a ja się zakochałam. Nie w doktorze, w kardiochirurgii. ;)

Miłość do pierwszego wejrzenia (w otwartej klatce pacjenta) trzeba było jakoś uczcić.
Padło na oddawanie krwi. Wyniki badań były dobre, ciśnienie jak zwykle z kosmosu, a waga ledwo ledwo akceptowalna, ale pani doktor dała pozwolenia. Po wbiciu w łapę igły o średnicy wkładu do długopisu poczułam, że żyje ;) stanowczo w tamtej chwili nie dało się poczuć nic innego. A kiedy pielęgniarka podała mi kartkę z potwierdzeniem oddania krwi moim oczom ukazał się obraz nieco jak z filmu.
Grupa krwi 0 Rh - Jaki kurde minus?! Całe życie miałam plus! Z ciężką konsternacją dzwonię do domu z pytaniem czy jednak mnie nie adoptowali. Twierdzą, że nic o tym nie wiedzą i to musi być pomyłka w centrum.  Nie mniej prosili bym oddzwoniła jak się dowiem jaką grupę krwi mam rzeczywiście. Nie ma to jak rodzina ;D

Najlepszy dzień w moim życiu ogłaszam za zakończony.
Dzięki Ci kardiochirurgio, że jesteś, jeszcze się spotkamy!


I dobranocka. Enjoy!

Minimalnie inwazyjna wymiana zastawki aortalnej.

środa, 23 maja 2012

Chirurgio...

... Ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
komu daleko do egzaminu!

Nie wiem kto kogo bardziej dzisiaj męczy, ja chirurgię, czy ona mnie.
Książki z listy podstawowych skutecznie zastąpiłyby broń masowego rażenia na wypadek wojny, a w codziennym życiu śmiało można nimi komuś łeb urwać.
Na początku nauki wierzyłam, że Wielka Miłość do tego przedmiotu zapewni mi skutecznie zaliczenie. Przecież to miłość doskonała - myślałam. Czysta, szczera i oddana.
Takiego! Moja ukochana dała się poznać z najgorszej strony (łącznie z urazami odbytu) i dzień przed egzaminem sieje wizję zgrozy i II terminu. Rumieńców sprawie dodają mroczne testy, które wędrują po roku, nikt nie wie skąd się wzięły i dla kogo je pisali, tak oto wieczór urozmaicały mi zagadki typu:


U chorego z zażółconymi powłokami stwierdzono stężenie bilirubiny 21 mg%, hemoglobinę 8,5 g% oraz wydłużony czas kefalinowo-kaolinowy. W badaniu przedmiotowym stwierdzono wyczuwalny, niebolesny guz w rzucie pęcherzyka żółciowego. Należy myśleć przede wszystkim o:

a. kamicy pęcherzyka żółciowego

b. raku ogona trzustki

c. raku dwunastnicy

d. raku głowy trzustki

e. ostrym zapaleniu trzustki 

Nadal jednak wierzę w wielką miłość do chirurgii (i zaliczenie z egzaminu), inaczej przyjdzie mi zostać medyczną singielką. ;) Jeszcze tylko powtórka do zajęć z anestezjologii na jutrzejszy blok i au revoir, niezmienna tradycja snu od 3.00 nie zostanie zburzona. Tak się przed końcem tych studiów motam, kochać je czy nienawidzić?  ;)



sobota, 12 maja 2012

Ghosts That We Knew.

Oszalałam dla tej piosenki.
Ja: Może puścimy ten utwór na Naszym ślubie?
M: Nie, zaprosimy zespół - niech Nam zagrają.
Ja: Dobra, tylko ja nie chcę ślubu. ;)




'You saw my pain, washed out in the rain
Broken glass, saw the blood run from my veins
But you saw no fault, no cracks in my heart
And you kneel beside my hope torn apart
'


czwartek, 10 maja 2012

Bo fajnie jest!

Za 2 miesiące o tej porze będzie po studiach, wszystkich ogarnie wielka fala postudenckiej depresji i brak chęci do życia. Jasne, że przez cały czas na nie narzekamy - taki niepisany obowiązek, ale zajmują nam czas, umysł i ciało a to cholernie przydatna sprawa.

Niezapomniana interna i wieczny zapach nieświeżych łóżek które w swych czeluściach pochłonęły pacjentów. Znienawidzona pediatria i to wcale nie z winy wiecznie rozkrzyczanych dzieciaków - o pomstę do nieba woła skład personelu na takich oddziałach - stare flądry, starsze flądry i te zupełnie stareeee FLĄDRY.
Neurologia łapiąca za serce, rehabilitacja nudząca duszę, niechciany POZ, czy stresująca intensywna terapia. Ukochana chirurgia i ubóstwiany blok operacyjny, razem 5 200h szpitalnych praktyk w trzy lata studiów.
Kochać czy nienawidzić? Odpowiedź jest prosta. Bierz co chcesz, resztę zapomnij.

Iść do przodu.

Na wieszaku wisi brązowa skóra, jak z motocyklowego klanu zbirów - brakuje tylko motocykla. Kupiłam też kieckę, M. okrzyknął, że rodem z cygańskiego taboru i nie może jej przeżyć, mnie się podoba. Czasami się wkurwiam, często złoszczę, ryczę ze śmiechu, kocham, ale jest fajnie. Cholera, jest fajnie!!!