piątek, 5 grudnia 2014

Last word.


Masz tak czasem, że odwracasz się i myślisz 'gdyby mi ktoś powiedział, że za pół roku będziesz tu gdzie jesteś - nie uwierzyłbyś?" Sorry, przecież każdy tak ma. 

Zmieniłam mieszkanie. Decyzja okupiona tygodniami malowania ścian po nocnych dyżurach, kasy spierdalającej jak z rozwalonego kranu w łazience i miliona zwątpień, że to zła decyzja była. Ale jestem. Zakochana w tym co powstało, z głupotami które człowiek planuje za dzieciaka ' w swoim nowym domu'. Fajnie jest.

Skończyłam wszystkie kursy. Certyfikaty kujona - na maxymalną ilość punktów, a ja dalej nic nie wiem. Ale wiem, że następne kursy zrobię ratownicze, z miłości do zawodu a nie potrzeby posiadania uprawnień.

M. będzie miał dziecko z Nową Kobietą Swojego Życia. Kredyt na mieszkanie w mieście którego nienawidzi i w dalszym ciągu pracą której nie znosi też pewnie był Jego 5 letnim planem którego nie dane mi było poznać.  Very well.

Zima przyszła. Rajty na dupę trzeba będzie zakładać i wyglądać jak ostatni bałwan.
No i nos jak Rudolf jako stały element outfitu - nienawidzę...

Przytrafiają mi się  sami faceci z obciążeniami w wywiadzie rodzinnym 
- dziewczyny, narzeczone, żony.

Skręca Ci półkę, wierci  dziury w ścianie - w tle leci soundtrack z Gladiatora, kurwa prawdziwy  Maximus z niego. Kim jesteśmy dla siebie? Nie wiem.

Minęło pół roku. Od teraz codziennie przejeżdżam nad Wisłą.
Taki był plan - cały zrealizowałam.

To Mój Everest ,Wojsko i Afryka - taki jest kolejny plan.




'Najprostszy dzień był wczoraj.'