piątek, 29 marca 2013

Oszukać przeznaczenie.

Byłam na koncercie. Super rzadko mi się to zdarza więc jest to coś Big.
Ekipa sprzed kilku miesięcy tym razem odrobinę bardziej planowana.
Zajebiste uczucie, chodzić na koncerty gdzie widownia to 16+ i siedzą przy pustych stolikach bo piwa w klubie im nikt nie sprzeda. ;) Myślę, że to najlepszy sposób na odjęcie sobie kilku lat w samopoczuciu, serio. Ostatecznie ja, to akurat mogłabym sobie coś dodać, bo standardowo musiałam pokazywać dowód przy barze...
Kumpela mówi wtedy 'zawsze lepiej w tę stronę, ja nie miałam 18 lat, a wpuszczali mnie na imprezy 21+. Zawsze wyglądałam jak stara krowa...'

Muzyka zawsze podwyższała u mnie produkcję endorfin, jednak nigdy nie wygra z medycyną. A tutaj suprice! Kiedy już zupełnie zapomniałam, że moje prawo wykonywania zawodu leży w szufladzie i w zasadzie to 'ja coś umiem', ktoś, gdzieś postanowił mi o tym przypomnieć.

W każdym szanującym się klubie wypada napompować się piwem i latać do toalety co 5 minut. Wcale nie byłam lepsza i kiedy kolejny raz z szumem w uszach ustawiłam się w 5 kilometrowej kolejce raczej nie oczekiwałam w takim miejscu medycznych przeżyć.

Ja (zajebiście uprzejma, bo przecież wcale nie mam pilnej potrzeby): Helloł, jest tam kto? Spoooora kolejka się robi!
Głos zza drzwi: Tutaj raczej szybko nie skorzystasz. Eeee... Krwawię.

Zadziwiające jak szybko z człowieka ulatują procenty i robi się jasny umysł! Prędkość światła normalnie.

Ja: Mogę wejść?
Ona: No jak masz... może plaster? To jasne.

Plaster może i bym miała, a nawet całą apteczkę w torbie, ale kilka miesięcy wstecz, kiedy pamiętałam jeszcze, że skończyłam medyczne studia...
Wchodzę i widzę ubeczaną laskę, wszędzie walają się jakieś pokrwawione chusteczki, a ona siedzi na mokrej podłodze i trzyma się za skroń. Trzeźwość umysłu (mojego) 200%.

Ja: Pokaż co się stało, pomogę Ci, jestem... pielęgniarką.

Szkoda, że takich wywiadów z pacjentami nie przeprowadzałam na studiach, na bank dostałabym piątkę. Pogo, kolano kolegi na jej czole, mama która będzie na nią wrzeszczała i w ogóle to life is sucks.
Oceniłam, opatrzyłam (jak mogłam) , powiedziałam co wiedziałam. Nie było to poważne, więc historia z happy endem.


A potem wracam do swojego życia i wali mnie w łeb myśl.
Przeznaczenia nie oszukasz - medycyna znajdzie Cię wszędzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz