czwartek, 21 marca 2013

Niemożliwe?

Telefon drże ryja cały dzień.
- Wszystkiego najlepszego K.! Zdrowia, kasy i spełniania niemożliwych marzeń.
- Ja nie mam niemożliwych marzeń.
- Eee, co Ty pieprzysz. A nie chciałabyś zamieszkać np. w Kalifornii ?
- No chciałabym i to zrobię, co w tym niemożliwego?

Wszystko jest po coś i wszystko jest dla czegoś.

Gdyby nie pewien facet nigdy nie wyprowadziłabym się na studia do innego miasta, nie poznałabym dwóch dziewuch i nigdy nie poczułabym, że to moje miejsce. Potem rozjechał mnie czas Love will tear us apart, czyli beznadziejne chwile deptania po sobie by po prawie 4 latach spakować plecak i nigdy nie wrócić. To nie były zdechłe motyle w brzuchu które można reanimować. Było ciężko, cholernie i to też było po COŚ, i nadal dla czegoś byli ze mną ludzie.

Nagle siedzę nad Wisłą i mówię 'choć spróbujemy z medycyną', 'no dobra, skoro Ty mówisz, że się uda'. A ja nie mam pojęcia czy się uda i obie wierzymy, że ta druga lepiej wie co robi. Więc i Ty jesteś. A na koniec, chociaż wcale nie ostatni jesteś Ty - M.. Niezmienne podnosisz moja poranioną dupę i sklejasz do kupy, no i chcesz jechać ze mną do Kenii. Fajny z Ciebie facet.



Dzisiaj znów nie było słońca, więc i mnie znudziło się pakowanie myślami 'uśmiechnij ryja, bo wiosna'. Jeśli nie masz na coś wpływu zaakceptuj to, i to tyczy się wszystkiego.
Więc tak sobie tylko myślę, że dzięki. Za Was.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz