Dawno dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma dolinami bla bla bla żyłam sobie ja i postanowiłam, że chcę tatuaż. To było strasznie dawno temu, a kasy zawsze brakowało, okazji, dobrej konstelacji gwiazd i całej reszty. Potem, już nie wiem dokładnie skąd, pojawiło się widmo 'z tatuażem nie pozwolą Ci jechać na misje. Zanim pozwalają jechać robią profil psychologiczny, a taka wytatuowana to sama rozumiesz...' No jakoś nie rozumiem, ale spoko. Trzymałam się tego idiotycznie długo i rzeczywiście nie robiłam - a chciałam i to jak!
Czasy się zmieniły, dorosłam, zestarzałam się i w ogóle, więc tatuaż będzie. Za chwilę.
We łbie mam już wakacje. To te kilka promieni słonecznych zaplątanych gdzieś w codziennym zachmurzonym syfie. Czujesz to? Jak tak dalej pójdzie to otworzę sezon wspinaczki w skałach!
Źle się dzieje. Gdzie się podziała wielka deprecha i cała reszta?
Wiosna idzie... (czas przestać rzucać mięsem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz