sobota, 26 maja 2012

Krakowski Rynek welcome.

Studia, tak naprawdę nie mające zbyt wiele wspólnego ze studiowaniem, skutecznie uniemożliwiły mi zobaczyć w jakim wspaniałym mieście mieszkam.
Absolutnym zdziwieniem dla całej ludzkości był fakt (że po całym tygodniu pracy w szpitalu plus zajęć które nie rzadko odbywały się po nich, w godzinach popołudniowych) w piątek wieczorem kiedy każdy szanujący się student odbywał pielgrzymkę po nocnych klubach, my grzecznie wracaliśmy do domu marząc o łóżku.

Wczorajszy dzień, w zamyśle, niewiele miał się różnić. Jednak poróżnił i zamienił nas w gimnazjalne dziewuchy krzyczące jak to świetnie się bawią na koncercie. Muzyka która nas przyciągnęła na Rynek, okazała się występem świetnej krakowskiej kapeli, która pożarła nam skutecznie cały wieczór doprowadzając do bólu gardła.
Zostawiam chłopaków, którzy (nie)stety milion razy lepiej grają na żywo, co ostatecznie działa mobilizująco na tyle, że szukałam już przyszłego koncertu ;)

Pozytyw - Labirynt

Świetny piątek, na zakończenie świetnego tygodnia
- rozwaliłam Chirurgię, na 4 - jednak to miłość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz