czwartek, 14 czerwca 2012

The End.

Pięć tysięcy dwieście godzin praktyk szpitalnych dzisiaj dobiegło końca.
Na pierwszym roku praktyka pielęgnacyjna i caaałe wakacje na boskiej angiologii.
Drugi rok to 'nigdy nie za wiele geriatrii', mająca wpłynąć na przyrost naturalny ginekologia i położnictwo, niezapomniana opieka paliatywna, koszmarna pediatria i niekończąca się interna. Trzeci i ostatni rok pieścił nas przewrotną neurologią, arcy nudną rehabilitacją, świetną intensywną terapią, depresyjną psychiatrią i ukochaną chirurgią oraz stale i niezmiennie pediatrią i interną.

Dwa lata witania się z łóżkiem po 2.00 i wstawania o 5.30.
Setki poznanych osób, tysiące historii, miliony słów i uczuć.
Lekarze, w większości bardziej życzliwi i pełni zrozumienia niż pełne jego braku pielęgniarki. Pacjenci w milionie odcieni, lubili, denerwowali, złościli, tęsknili.
Był pacjent M. który pozwolił się przywiązać i umarł, nie czekając, nie uprzedzając, zostawiając wielką dziurę. Jest pacjent D. czy nie zrobi mi tego samego?

Ktoś mi kiedyś powiedział, że 'jestem sterowana muzycznie'.
Jestem, bo w podróży o 6 rano w stronę szpitala, codziennie towarzyszyło mi SZYBOWANIE!
Inaczej przez dwa lata na pewno kiedyś bym tam nie doleciała...


'Maybe I'm a different breed
Maybe I'm not listening
So blame it on my A.D.D

Sail!'

 

2 komentarze: