niedziela, 8 stycznia 2012

Operacja na otwartym sercu.

Skalpel poproszę, ssanie... ucisk, ssanie... więcej ssania...
pacjent krwawi (!), chusty, więcej chust... szybciej, szybciej, więcej, prędzej.
Doktorze tracimy go! Defibrylacja... raz... dwa... trzy... wszyscy odsunąć się,
ładujemy do 200! Trach! Jeszcze raz, szybciej! Do 300! Mamy go...
Skalpel poproszę...

Pacjent przeżył, serce uratowane, za nami trudna operacja.


Z oficjalną dedykacją dla E. ;)

2 komentarze:

  1. Szkoda, że i ja nie jestem medykiem - byłby z nas zgrany zespół na sali operacyjnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. My i tak jesteśmy zgranym zespołem, forever. ;)

    OdpowiedzUsuń