Na dachu szpitala mamy lądowisko. Widać z niego pół miasta i kawał mojego życia.
- 'Młoda chodź, przejmiesz z nami pacjenta, helikopter
będzie za 10 minut'.
Czekasz na dachu, wiatr wieje w oczy tak, że ciężko je otworzyć,
jest ci zimno i nie wiesz, czy to przez pogodę, czy przez emocje.
Jest
helikopter, jest pacjent, jesteś Ty i Twoja wiedza jak mu pomóc.
Ja nie umiem
jeszcze nic, codziennie połykam masę informacji, ćwiczę i uczę się absolutnych
nowości. Codziennie odkrywam, że nie mogłam lepiej wybrać.
Codziennie coraz mocniej się w to wkręcam.
SOR to triage gdzie przyznaje się kolorami priorytet
udzielenia pomocy pacjentom.
Odcinek chirurgiczny i internistyczny gdzie
pacjenci są diagnozowani, a zlecenia do wykonania latają z szybkością studentów
na ostatnich terminach w sesji.
Jest sala zabiegowa, gdzie szyjemy, nacinamy,
wycinamy i opatrujemy.
Wstępna intensywna terapia to dwie sale gdzie
pacjenci trafiają jeśli mają u nas
dłużej zostać, a ich stan wymaga ciągłego monitorowania. I serce SOR'u - sala reanimacyjna.
Od miesiąca moje królestwo
i miejsce z którego nie umiem wyjść o czasie,
średnio przez oddział ratunkowy
przewija sie 140 osób dziennie - zawsze jest co robić i czego się nauczyć -
nie wiem kiedy ostatnio byłam o normalnej godzinie w domu ;)
Rok temu przechodziłam ulicą gdzie budował się mój szpital i
pomyślałam 'ale chciałabym tam pracować' a dzisiaj to robię, czy potrzeba
jeszcze jakiś noworocznych postanowień?
'Keep focused, keep your eyes on the prize'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz